You are currently viewing Czy każdy powinien mieć prawo do firmy rodzinnej?

Czy każdy powinien mieć prawo do firmy rodzinnej?

Jakiś czas temu swoją kinową premierę miał film „Dom Gucci”.  Fani mody i sztuki karmili się pięknymi kadrami oraz stylizacjami żywcem wziętymi ze złotej epoki marki Gucci. Ja jednak oglądając ten film, skupiłam się na przedsiębiorstwie Gucci prowadzonym przez rodzinę. I wnioski, jakie mi się nasunęły wcale nie są zadawalające.

Zacznijmy od początku. 1921 rok, Florencja – Guccio Gucci otwiera firmę produkującą galanterię skórzaną. Na przestrzeni lat i rozwoju firmy dołączają do niego dzieci w tym syn Aldo mający niebywałą smykałę do interesów i ambicję rozwijania rodzinnego imperium. To jemu przypisuję się zasługi dla największego rozwoju marki nie tylko we Włoszech, ale na całym świecie. So far, so great – pomyślicie. Scenariusz całkiem realny: pierwsze pokolenie zakłada i buduje solidne podstawy, drugie daje rozmach i rozwój w oparciu o silną wizję. I tu kończymy bajkę i przechodzimy do prawdziwego życia. Firma Gucci rozrasta się, a w jej szeregi dołączają kolejni członkowie rodziny. My skupimy się na dziedzicu z 3. pokolenia.

Mauricio Gucci, bratanek Aldo, nieśmiały i zakompleksiony poznaję rzutką i ambitną Patrizię Reggani. Wielu zakłada, że wybór Patrizii nie był przypadkowy oraz nie może być kwalifikowany jako niekontrolowany poryw serca. Ponoć ta dama od zawsze wiedziała, jak chce żyć, a w jej planach skromność nie była uwzględniona. Młodzi pomimo sprzeciwu rodziny Gucci, a zwłaszcza ojca Maurizia, biorą ślub, w którego efekcie młodzieniec zostaje wydziedziczony.

Na szczęście Patrizia bierze sprawy w swoje ręce i nakłania teścia do odpuszczenia synowi i pojednania, które to prowadzi do przełomu w kwestii zarządzania i prowadzenia firmy rodzinnej. Maurizio cieszy się przychylnością wuja, który również dostrzega iskrę oraz charakter Patrizii i pozwala młodym mieć coraz większy wpływ na sprawy firmowe. Niestety odbija mu się to przysłowiową czkawką, gdyż stopniowo rozpoczyna się walka o władzę, w efekcie której zostaje odsunięty, a nawet oskarżony o oszustwa podatkowe.

Maurizio jest ostatnim z rodu posiadającym realny wpływ na firmę, ale również tym który roztrwonił sporą część majątku i zmuszony był udać się do funduszu inwestycyjnego, by ratować resztki. Jaka w tym wszystkim rola Patrizzi? Hmmm pomyślmy? OGROMNA! W filmie została przedstawiona jako inspiratorka wszelkich intryg i brudnych posunięć swojego małżonka. To ona knuła i zachęcała do walki o władze i pieniądze. Przez swój duży wpływ na zakompleksionego Maurizia odpowiednio go formowała i ukierunkowywała. A, że była bezwzględna, wiemy, gdyż film jest o tym, iż zleciła zabicie swojego męża, gdy ten się zakochał i chciał odciąć od zaborczej i lekko niezrównoważonej żony.

Jak dla nas płynie lekcja z tej historii?

Kiedyś usłyszałam takie powiedzenie: „Kaszanka nie wędlina, szwagier nie rodzina” ?

Patrizzia jako synowa weszła w szeregi osób mających wpływ na firmę i ogromny rodzinny majątek. Jej pobudki były mocno egoistyczne, a posunięcia brutalne. Nie zależało jej na firmie tylko na władzy i pieniądzach. Ile jest takich postaci w środowisku firm rodzinnych? Niestety sporo i w wielu wypadkach w małżeństwie wcale nie chodzi o miłość, a jedynie o awans społeczny.

Dlatego ja zachęcam wszystkich rodzinnych do głębokiego przemyślenia czy wszystkie osoby wchodzące do rodziny z automatu mają „wchodzić” do firmy i uzyskiwać prawa np. do dziedziczenia udziałów po swoich małżonkach. Ponadto warto uzmysłowić sobie, że małżeństwa bywają nietrwałe i tam, gdzie jest duża kasa, jest też ostra walka. Ostatnio usłyszałam, że niektóre rodziny już na wczesnym etapie randkowania swoich pociech jasno komunikują, że „w naszej rodzinie panuje zwyczaj podpisywania intercyz”. I uważam, że to jest bardzo fair. Nikt później nie jest zaskoczony, a relacja może się rozwijać naturalnie bez całego tego majątkowego obciążenia. Zostawiam to Wam do przemyślenia ?